- Wię----- - Więc co myślisz? - pytam brata, który zapala już piątego papierosa.
- Serio chcesz znaleźć czarną_owcę?
Podnoszę się i przeżuwam ostatni kęs jabłka.
- Oczywiście. Potrzebuję kogoś o podobnych poglądach.
- Rób co chcesz. Tylko uważaj na siebie, nie masz pojęcia ile ten ktoś ma lat. Może być nawet płatnym zabójcą.
Unoszę brwi.
- Serio?
Sean wzrusza ramionami, a ja wychodzę i idę do swojego pokoju. Mój brat mówił prawdę. Nie mam żadnych informacji o tamtym człowieku. Może to czterdziestoletni prawnik z wieloma sukcesami na koncie, albo sześćdziesięciolatka jeżdżąca na wózku inwalidzkim.
I tak powinnam wyglądać elegancko. Kolejny dzień w sukience mnie przeraża, lecz nie jestem w stanie nic na to poradzić.
Cudem wciskam się w starą, obcisłą do granic możliwości kieckę. Kiedy staję przed lustrem, wyglądam jakby ktoś przywalił mi w brzuch i przez to się teraz garbię. Poirytowana przeglądam garderobę mamy. Nie ma tu nowości, ale nie narzekam.
Ubrana schodzę na dół i uśmiecham się do taty.
- Obudziłaś tego lenia?
- Sądzę, że jego nałóg zrobił to nieco przede mną.
Siedząc w limuzynie z słuchawkami na uszach( tym razem skusiłam się na "More than a feeling") zadaję anonimowe pytanie w sieci.
"~czarna_owca - kto widział kto wie?
W nocy trafiłam na artykuł użytkownika ~czarna_owca, który był niezłym kontrastem całej prasy. Tekst i sama myśl bardzo mi się spodobała, lecz zanim skończyłam, wszystko zostało usunięte. I tu pojawia się moje pytanie:
Trafiliście kiedyś na teksty tego użytkownika?
Co o nim myślicie?
Jesteście za czy przeciw takiemu rozumowaniu?"
Przez długi czas nikt nie odpowiada, więc opuszczam stronkę. Albo nikt się nie zgadza z jego tokiem myślenia, albo, do cholery jasnej, nikt oprócz mnie nie siedzi o trzeciej nad ranem i nie przegląda różnych artykułów.
Poza tym skąd mam wiedzieć, że już wcześniej publikował coś podobnego? Albo w ogóle coś publikował. Głupia Dominique.
Gdy już dojeżdżamy do firmy, mówię tacie, by się nie martwił, jeśli wrócę nieco później.
- Tylko ja cię proszę, by twój styl życia nie zamienił się w podobny do Seana.
Wciągam żakiet na ręce i odpowiadam:
- Mówisz, jakbym już zaraz miała zostać alkoholikiem.
- Dobrze wiesz, o co chodziło. No cóż, powodzenia cokolwiek będziesz robić.
Wychodzę z auta, przytulam ojca i okrążam wielki szary budynek z masą okien. Na samej górze widnieją literki składające się w nasze nazwisko, "Roberts". Gdy w większości otaczają mnie drzewa, ściągam obcasy i zaczynam iść po trawniku. Podążając równo z ścianą gmachu docieram do wyjścia ewakuacyjnego. Otwieram je dopiero porządnym szarpnięciem, potem ubrawszy buty wspinam się schodami do góry.
Kiedy znajduję się na piątym piętrze, wślizguję się na korytarz. Uderza mnie przyjemna fala zimna, a ja mam ochotę ucałować człowieka, który wynalazł klimatyzację. Dojście do stanowiska Zaca zajmuje jakieś dwie minuty, a przez tą całą drogę usłyszałam dzień dobry jakieś trzydzieści razy.
Nawet nie pukam, tylko od razu wchodzę do biura. Jest to jedyny pokój, który na szybach ma naklejki, by nikt nie mógł widzieć, co Zac robi w danej chwili. I o dziwo mój tata na to pozwolił.
- Witaj perełko - przystojny blondyn wynurza się zza monitora.
- Witaj miłości ma - przytulam się do niebieskiej koszulki, i właściwie do jej właściciela też.
Potem chłopak przysuwa dla mnie krzesło i stawia je tuż obok swojego.
- Kogo dzisiaj dręczymy, śledzimy, czy może banujemy?
Śmiejąc się siadam na krześle.
- Dzisiaj musisz kogoś znaleźć.
- No nie wiem, nie wiem - zastanawia się. - O ile to żaden chłopak w wieku reprodukcyjnym, to jasne.
- Zboczeniec - mówię, uderzając go dłonią w ramię.
Opowiadam mu cała historię. Choć Zac ma koło trzydziestki, jest moim najlepszym przyjacielem. Tak, tutaj wliczają się też rady sercowe. Raz przyszłam do niego w takiej sprawie i już nigdy tego nie powtórzę.
- Więc mam znaleźć czarną owcę, tak?
- Potrzebuję jedynie adresu.
- Daj mi minutkę.
Blondyn, korzystając z klawiatury niczym Chopin z fortepianu. Znajduje to, co chciałam.
- Ciesz się, że mieszkacie w tym samym mieście.
Wygrana, skarbie!
- Dawaj adres.
- Wellington Street 13 przez 29.
Gdy już niemal nie ma mnie w biurze Zac krzyczy:
- Tylko uważaj na siebie! I jak coś, to upominaj się, że bez zabezpieczenia nie ma o czym mówić!
Nie chcę być chamska, ale kamienica, w której mieszka czarna_owca jest... czarna, i to chyba nie z wyboru. Wchodząc do budynku rozglądam się za numerkami na drzwiach, szukając 29. Gdy już trafiam, pukam.
Staję najprościej jak tylko potrafię. Uśmiechnąć się czy nie? Może nie przepada za rozpromienionymi ludźmi. Opuszczam kąciki ust, ale nie całkowicie, by nadać sobie sympatyczny wygląd.
Drzwi otwiera czarnowłosy chłopak, mniej więcej w wieku Seana. Patrzy się na mnie tępym wzrokiem, jakby dopiero co wstał. Ziewa i pyta:
- W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, mam na imię Dominique. Szukam człowieka znanego w sieci jako czarna_owca. Wiem, że tutaj mieszka. Czy mogłabym z nim porozmawiać?
On dalej patrzy się tym samym wzrokiem, co nieco irytuje.
- Przykro mi, ale widocznie pomyliłaś adresy. Jedyna czarna rzecz w tym domu, to mój dzisiejszy nastrój, więc wybacz, ale będę musiał cię teraz pożegnać...
Drzwi się zamykają, ale ja nie daję za wygraną. Stopę stawiam w progu, co wreszcie go zdziwiło.
- Hola hola, kolego. Nie sądzę, bym pomyliła adresy. Mogę porozmawiać z czarną_owcą?
- Aż taki z ciebie natręt? Tu nie ma żadnej czarnej owcy.
Uśmiecham się i mam nadzieję, że chłopak wyłapie chęć zamordowania go, która iskrzy w moich oczach.
- Jestem pewna swojej pozycji i nalegam, by pozwolono mi porozmawiać z człowiekiem, którego szukam.
- Człowieka, którego szukasz tutaj nie ma. To tyle.
- Nie jestem głupią blondynką, namierzyłam IP komputera z którego został opublikowany ostatni artykuł. Bądź tak miły i pozwól mi z nim porozmawiać.
Chłopak cmoka, nachyla się i pyta:
- Po co szukasz tej całej owcy, co? Może to płatny zabójca. Nie polecam ci się z nim widzieć, leży na kanapie w objęciach alkoholu. Przyjdź innym razem, a najlepiej nigdy.
Toż to przecież drugi debil rodem z piekła. Oczywiście pierwszym jest mój brat, a ci dwaj traktują mnie tak samo lekceważąco.
- Posłuchaj, nieważne kim on jest, w jakim jest wieku, czy ile promili alkoholu gości w jego krwi. Muszę z nim pogadać. To pierwsza osoba, która nie boi się krytykować aktualnej sytuacji naszego kraju i tematu Wielkich Poszukiwań. Ja też nieraz zadawałam sobie pytanie: Co potem? Na pewno istnieje więcej osób, które podziwiają go tak jak ja. W sieci...
- Stop - chłopak przerywa. - Nie prościej byłoby napisać do niego e-maila, skoro znasz jego nick?
Stoję i nic nie mówię.
Bo co mam powiedzieć.
Ależ jestem głupia.
- Nieważne - mruczę. - Tylko się z nim zobaczę i spadam. Obiecuję.
- Nie. Nie mogę zakłócać spokoju mojego guru, więc spadaj już teraz.
- Chciałbyś...
Nie poddam się. Dlatego wślizguję się przez drzwi i niemalże rzucam do przodu, mając nadzieję, że gdzieś tam w pokoju znajdę czarną_owcę. Lecz zwycięstwo nie jest mi chyba dane, bo czarnowłosy chłopak łapie mnie za nogę, przez co upadam.
- Co ty do cholery robisz?! - krzyczę.
- Lepiej zapytaj o to siebie samą!
Próbuję doczołgać się dalej, ale ten kładzie się na moim ciele, miażdżąc to, co nazywam piersiami. Przynajmniej ich resztką.
- To boli, złaź!
- Jeśli obiecasz, że sobie pójdziesz! Jemu nie wolno przeszkadzać!
Turlając się po podłodze i wyginając w przeróżne strony klniemy niemiłosiernie. Nie obchodzi się też bez kopania, szczypania, wrzeszczenia i tym podobnych. Moim osobistym sukcesem jest walnięcie kolegi między jego nogi, ale trafiam na ten "twardy" typ mężczyzny. Ściskając mnie w pasie jęczy cicho, a w oczach widzę łzy. To tyle. I tak nieźle, aż się cieszę, że ubrałam obcasy.
Kiedy leżymy w dość dziwnej pozie, w drzwiach staje rudy chłopak z zakupami.
- Nie żeby coś, Toby, ale łóżko jest w pokoju obok. Słychać was na całą kamienicę.
- Szukam czarnej_owcy! - krzyczę.
- I widzisz, mówiłem, że fanki się na ciebie rzucą kiedy ujawnisz swoją tożsamość.
Chłopak o imieniu Toby wstaje i pokazuje klatkę schodową.
- Wyjdź. Nie mam zamiaru czyścić podłogi w przedpokoju swoimi ciuchami.
Też wstaję, ale to tyle.
- To ty jesteś czarną_owcą? - wytrzeszczam oczy.
- Nieważne - buczy poirytowany. - Po prostu wyjdź.
- Nie?
Ten łapie mnie za ramię i wyprowadza z mieszkania, po czym zatrzaskuje drzwi.
- Spadaj do domu.
- Nie poddam się tak łatwo!
Debil, kompletny idiota. I taki człowiek jest czarną_owcą? Śmieszne. Dwadzieścia lat! Wygląda na dwadzieścia lat! Porażka. Siadam na zimnym betonie i podciągam kolana pod brodę. Niech sobie ma nawet trzy lata, ale ja chcę z nim porozmawiać.
- Serio chcesz znaleźć czarną_owcę?
Podnoszę się i przeżuwam ostatni kęs jabłka.
- Oczywiście. Potrzebuję kogoś o podobnych poglądach.
- Rób co chcesz. Tylko uważaj na siebie, nie masz pojęcia ile ten ktoś ma lat. Może być nawet płatnym zabójcą.
Unoszę brwi.
- Serio?
Sean wzrusza ramionami, a ja wychodzę i idę do swojego pokoju. Mój brat mówił prawdę. Nie mam żadnych informacji o tamtym człowieku. Może to czterdziestoletni prawnik z wieloma sukcesami na koncie, albo sześćdziesięciolatka jeżdżąca na wózku inwalidzkim.
I tak powinnam wyglądać elegancko. Kolejny dzień w sukience mnie przeraża, lecz nie jestem w stanie nic na to poradzić.
Cudem wciskam się w starą, obcisłą do granic możliwości kieckę. Kiedy staję przed lustrem, wyglądam jakby ktoś przywalił mi w brzuch i przez to się teraz garbię. Poirytowana przeglądam garderobę mamy. Nie ma tu nowości, ale nie narzekam.
Ubrana schodzę na dół i uśmiecham się do taty.
- Obudziłaś tego lenia?
- Sądzę, że jego nałóg zrobił to nieco przede mną.
Siedząc w limuzynie z słuchawkami na uszach( tym razem skusiłam się na "More than a feeling") zadaję anonimowe pytanie w sieci.
"~czarna_owca - kto widział kto wie?
W nocy trafiłam na artykuł użytkownika ~czarna_owca, który był niezłym kontrastem całej prasy. Tekst i sama myśl bardzo mi się spodobała, lecz zanim skończyłam, wszystko zostało usunięte. I tu pojawia się moje pytanie:
Trafiliście kiedyś na teksty tego użytkownika?
Co o nim myślicie?
Jesteście za czy przeciw takiemu rozumowaniu?"
Przez długi czas nikt nie odpowiada, więc opuszczam stronkę. Albo nikt się nie zgadza z jego tokiem myślenia, albo, do cholery jasnej, nikt oprócz mnie nie siedzi o trzeciej nad ranem i nie przegląda różnych artykułów.
Poza tym skąd mam wiedzieć, że już wcześniej publikował coś podobnego? Albo w ogóle coś publikował. Głupia Dominique.
Gdy już dojeżdżamy do firmy, mówię tacie, by się nie martwił, jeśli wrócę nieco później.
- Tylko ja cię proszę, by twój styl życia nie zamienił się w podobny do Seana.
Wciągam żakiet na ręce i odpowiadam:
- Mówisz, jakbym już zaraz miała zostać alkoholikiem.
- Dobrze wiesz, o co chodziło. No cóż, powodzenia cokolwiek będziesz robić.
Wychodzę z auta, przytulam ojca i okrążam wielki szary budynek z masą okien. Na samej górze widnieją literki składające się w nasze nazwisko, "Roberts". Gdy w większości otaczają mnie drzewa, ściągam obcasy i zaczynam iść po trawniku. Podążając równo z ścianą gmachu docieram do wyjścia ewakuacyjnego. Otwieram je dopiero porządnym szarpnięciem, potem ubrawszy buty wspinam się schodami do góry.
Kiedy znajduję się na piątym piętrze, wślizguję się na korytarz. Uderza mnie przyjemna fala zimna, a ja mam ochotę ucałować człowieka, który wynalazł klimatyzację. Dojście do stanowiska Zaca zajmuje jakieś dwie minuty, a przez tą całą drogę usłyszałam dzień dobry jakieś trzydzieści razy.
Nawet nie pukam, tylko od razu wchodzę do biura. Jest to jedyny pokój, który na szybach ma naklejki, by nikt nie mógł widzieć, co Zac robi w danej chwili. I o dziwo mój tata na to pozwolił.
- Witaj perełko - przystojny blondyn wynurza się zza monitora.
- Witaj miłości ma - przytulam się do niebieskiej koszulki, i właściwie do jej właściciela też.
Potem chłopak przysuwa dla mnie krzesło i stawia je tuż obok swojego.
- Kogo dzisiaj dręczymy, śledzimy, czy może banujemy?
Śmiejąc się siadam na krześle.
- Dzisiaj musisz kogoś znaleźć.
- No nie wiem, nie wiem - zastanawia się. - O ile to żaden chłopak w wieku reprodukcyjnym, to jasne.
- Zboczeniec - mówię, uderzając go dłonią w ramię.
Opowiadam mu cała historię. Choć Zac ma koło trzydziestki, jest moim najlepszym przyjacielem. Tak, tutaj wliczają się też rady sercowe. Raz przyszłam do niego w takiej sprawie i już nigdy tego nie powtórzę.
- Więc mam znaleźć czarną owcę, tak?
- Potrzebuję jedynie adresu.
- Daj mi minutkę.
Blondyn, korzystając z klawiatury niczym Chopin z fortepianu. Znajduje to, co chciałam.
- Ciesz się, że mieszkacie w tym samym mieście.
Wygrana, skarbie!
- Dawaj adres.
- Wellington Street 13 przez 29.
Gdy już niemal nie ma mnie w biurze Zac krzyczy:
- Tylko uważaj na siebie! I jak coś, to upominaj się, że bez zabezpieczenia nie ma o czym mówić!
Nie chcę być chamska, ale kamienica, w której mieszka czarna_owca jest... czarna, i to chyba nie z wyboru. Wchodząc do budynku rozglądam się za numerkami na drzwiach, szukając 29. Gdy już trafiam, pukam.
Staję najprościej jak tylko potrafię. Uśmiechnąć się czy nie? Może nie przepada za rozpromienionymi ludźmi. Opuszczam kąciki ust, ale nie całkowicie, by nadać sobie sympatyczny wygląd.
Drzwi otwiera czarnowłosy chłopak, mniej więcej w wieku Seana. Patrzy się na mnie tępym wzrokiem, jakby dopiero co wstał. Ziewa i pyta:
- W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, mam na imię Dominique. Szukam człowieka znanego w sieci jako czarna_owca. Wiem, że tutaj mieszka. Czy mogłabym z nim porozmawiać?
On dalej patrzy się tym samym wzrokiem, co nieco irytuje.
- Przykro mi, ale widocznie pomyliłaś adresy. Jedyna czarna rzecz w tym domu, to mój dzisiejszy nastrój, więc wybacz, ale będę musiał cię teraz pożegnać...
Drzwi się zamykają, ale ja nie daję za wygraną. Stopę stawiam w progu, co wreszcie go zdziwiło.
- Hola hola, kolego. Nie sądzę, bym pomyliła adresy. Mogę porozmawiać z czarną_owcą?
- Aż taki z ciebie natręt? Tu nie ma żadnej czarnej owcy.
Uśmiecham się i mam nadzieję, że chłopak wyłapie chęć zamordowania go, która iskrzy w moich oczach.
- Jestem pewna swojej pozycji i nalegam, by pozwolono mi porozmawiać z człowiekiem, którego szukam.
- Człowieka, którego szukasz tutaj nie ma. To tyle.
- Nie jestem głupią blondynką, namierzyłam IP komputera z którego został opublikowany ostatni artykuł. Bądź tak miły i pozwól mi z nim porozmawiać.
Chłopak cmoka, nachyla się i pyta:
- Po co szukasz tej całej owcy, co? Może to płatny zabójca. Nie polecam ci się z nim widzieć, leży na kanapie w objęciach alkoholu. Przyjdź innym razem, a najlepiej nigdy.
Toż to przecież drugi debil rodem z piekła. Oczywiście pierwszym jest mój brat, a ci dwaj traktują mnie tak samo lekceważąco.
- Posłuchaj, nieważne kim on jest, w jakim jest wieku, czy ile promili alkoholu gości w jego krwi. Muszę z nim pogadać. To pierwsza osoba, która nie boi się krytykować aktualnej sytuacji naszego kraju i tematu Wielkich Poszukiwań. Ja też nieraz zadawałam sobie pytanie: Co potem? Na pewno istnieje więcej osób, które podziwiają go tak jak ja. W sieci...
- Stop - chłopak przerywa. - Nie prościej byłoby napisać do niego e-maila, skoro znasz jego nick?
Stoję i nic nie mówię.
Bo co mam powiedzieć.
Ależ jestem głupia.
- Nieważne - mruczę. - Tylko się z nim zobaczę i spadam. Obiecuję.
- Nie. Nie mogę zakłócać spokoju mojego guru, więc spadaj już teraz.
- Chciałbyś...
Nie poddam się. Dlatego wślizguję się przez drzwi i niemalże rzucam do przodu, mając nadzieję, że gdzieś tam w pokoju znajdę czarną_owcę. Lecz zwycięstwo nie jest mi chyba dane, bo czarnowłosy chłopak łapie mnie za nogę, przez co upadam.
- Co ty do cholery robisz?! - krzyczę.
- Lepiej zapytaj o to siebie samą!
Próbuję doczołgać się dalej, ale ten kładzie się na moim ciele, miażdżąc to, co nazywam piersiami. Przynajmniej ich resztką.
- To boli, złaź!
- Jeśli obiecasz, że sobie pójdziesz! Jemu nie wolno przeszkadzać!
Turlając się po podłodze i wyginając w przeróżne strony klniemy niemiłosiernie. Nie obchodzi się też bez kopania, szczypania, wrzeszczenia i tym podobnych. Moim osobistym sukcesem jest walnięcie kolegi między jego nogi, ale trafiam na ten "twardy" typ mężczyzny. Ściskając mnie w pasie jęczy cicho, a w oczach widzę łzy. To tyle. I tak nieźle, aż się cieszę, że ubrałam obcasy.
Kiedy leżymy w dość dziwnej pozie, w drzwiach staje rudy chłopak z zakupami.
- Nie żeby coś, Toby, ale łóżko jest w pokoju obok. Słychać was na całą kamienicę.
- Szukam czarnej_owcy! - krzyczę.
- I widzisz, mówiłem, że fanki się na ciebie rzucą kiedy ujawnisz swoją tożsamość.
Chłopak o imieniu Toby wstaje i pokazuje klatkę schodową.
- Wyjdź. Nie mam zamiaru czyścić podłogi w przedpokoju swoimi ciuchami.
Też wstaję, ale to tyle.
- To ty jesteś czarną_owcą? - wytrzeszczam oczy.
- Nieważne - buczy poirytowany. - Po prostu wyjdź.
- Nie?
Ten łapie mnie za ramię i wyprowadza z mieszkania, po czym zatrzaskuje drzwi.
- Spadaj do domu.
- Nie poddam się tak łatwo!
Debil, kompletny idiota. I taki człowiek jest czarną_owcą? Śmieszne. Dwadzieścia lat! Wygląda na dwadzieścia lat! Porażka. Siadam na zimnym betonie i podciągam kolana pod brodę. Niech sobie ma nawet trzy lata, ale ja chcę z nim porozmawiać.
pierwsza!
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, z resztą jak zawsze. jestem ciekawa jak to się dalej potoczy...
dużo weny x
świetny rozdział :) zaczynam się wciągać
OdpowiedzUsuńGenialne! Dużo weny życzę! Jestem ciekawa jak wszystko się dalej potoczy.
OdpowiedzUsuńSmieszny rozdzial az czarny dzien nabral kolorow gratki pisz dalej.... ;)
OdpowiedzUsuńnaprawdę genialne. rozdział nabrał dzisiaj zabawnego charakteru ;)
OdpowiedzUsuńdużo weny, powodzenia dalej
świetne i czekam na następny rozdzial :D
OdpowiedzUsuńRaczej zamiast ~czarna_owca powinno być ~czarny_baran. :/
OdpowiedzUsuńZaczyna wciągać. Jeszcze chyba nie do końca chwytam o co chodzi z tymi Wielkimi Poszukiwaniami, ale jakoś dam radę XD
weny :))
Robi się coraz ciekawiej! Wciągnęłam się. Czekam na następny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam tak dobrego opowiadania :) Genialne, czekam na więcej :P
OdpowiedzUsuńsuper, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńWOW WOW!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział!
Kocham Twoje blogi!
OMG! Czekam na kolejny rozdział!!
Zapraszam: http://dziewczyna-produkt.blogspot.com/
czarna_owca nie ma kultury! XD
OdpowiedzUsuńWywalać młodą "fankę" zza drzwi, bo chciała tylko pogadać ^^
Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój akcji.
WENY! :3
Lost Hero
Kocham! Cudowne. Wciąga, fascynuje, nie mogę się doczekać dalszej części. Życzę Ci dużo weny ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnego! Szkoda, że rozdziały są takie krótkie :(. Weny życzę
OdpowiedzUsuńNo cóż jak dla mnie dziwne było jej zachowanie... wpada do obcego faceta, tarza się z nim i bije? No, trochę szalona xD Lecę czytać dalej ^_^
OdpowiedzUsuń